Krwawy, niekończący się pokój

Krwawy, niekończący się pokój
Autor tekstu: Daniel Greenfield

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Zwrot „Wojna jest pokojem” wszedł do naszego słownika sześćdziesiąt cztery lata temu. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy arcydzieło Orwella schodziło z pras drukarskich, wynegocjowano zawieszenie broni między Izraelem a najeźdźczymi armiami arabskimi. Zawieszenie broni rozpoczęło długą wojnę pokojową lub wojujący pokój.

Cała ta szarada nie w pełni kwalifikowała się do orwellowskiego królestwa aż do rozpoczęcia procesu pokojowego. Proces pokojowy między Izraelem a terrorystycznymi milicjami finansowanymi przez kraje owych najeźdźczych armii trwa już dłużej niż większość rzeczywistych wojen. Pochłonął również więcej ofiar niż większość wojen.

Wojna ma punkt końcowy. Pokój nie ma. Pokój, w który jesteś stale w stanie wojny, może trwać wiecznie, bo podczas gdy patriotyzm entuzjastów wojny w końcu wyczerpuje się, entuzjaści pokoju nigdy nie zrezygnują ze swoich wysiłków pokojowych.

Podżegacze wojenni mogą zatrzymać się po kilku tysiącach trupów, ale Podżegacze Pokoju będą kręcić swoje piruety na milionie trupów.

Kiedy będziesz to czytać Obama będzie prawdopodobnie przedzierał się przez jakąś ceremonię lub przemówienie w Izraelu (tekst pisany 20 marca). Wszystkie przemówienia powtarzają to samo, ale w rzeczywistości jest tylko jeden cel tej wizyty. W rzeczywistości zawsze był tylko jeden cel takich wizyt. Ponowne odwiedziny niekończącej się wojny pokoju.

Dwadzieścia lat po tym, jak proces pokojowy zawiódł na wszystkie wyobrażalne strony. Dwadzieścia lat po zapełnianiu cmentarzy po obu stronach ofiarami pokoju. Dwadzieścia lat, które stworzyły dwa poronione państwa palestyńskie w stanie wojny ze sobą i z Izraelem.

Dwa dziesięciolecia później nadal jest czas na pokój.

Czas pokoju oznacza, że trzeba wymóc trochę więcej ustępstw izraelskich w nadziei na ściągnięcie terrorystów i ich skłóconych państw do stołu negocjacyjnego na kolejną sesję fotograficzną we wspaniałym albumie rozjemców pokoju. A jeśli fotografie będą dobrze zaaranżowane, może będzie kolejna Nagroda Pokojowa Nobla dla wszystkich uczestników.

Miło byłoby pomyśleć, że choroba pokoju jest jednym z tych wirusów, które przenoszone są tylko w krwioobiegu liberałów. Ale nie jest.

Dość często ludzie zadają mi pytanie o rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńsko-arabsko-muzułmańskiego i rozmówca jest zawsze skonsternowany, kiedy odpowiadam, że nie ma rozwiązania. „W ogóle żadnego rozwiązania? Ale przecież musi być rozwiązanie. A co z tymi wszystkimi umiarkowanymi głosami dobrej woli? Co z matkami, które chcą tylko wychowywać swoje dzieci do śpiewania radosnych piosenek o pokoju? Co ze starymi żołnierzami, którzy są zmęczeni wojną? Jeśli zgromadzimy ich wszystkich w jednym miejscu, żeby uścisnęli sobie ręce i pozowali do fotografii? Czy nie będzie wtedy pokoju?”

W miarę jak społeczeństwo stało się bardziej postępowe, jest coraz trudniej wyjaśnić nawet inteligentnym ludziom, że świat po prostu tak nie działa.

Było niemal niemożliwe wyjaśnić dwóm pokoleniom czasów zimnej wojny, że naprawdę nie będzie pokoju ze Związkiem Radzieckim poza rodzajem zimnego pokoju podtrzymywanego równowagą sił. Ich dzieci i wnuki wydają się równie niezdolne do zrozumienia, że najpoważniejsze wojny kończą się, kiedy jedna ze stron zdecydowanie przegrywa i zmienia się fundamentalnie w wyniku porażki, albo obie strony zachowują zimny pokój, który będzie trwał tylko dopóty, dopóki żadna ze stron nie wierzy, że może zmiażdżyć tę drugą w niespodziewanym ataku.

Izrael istotnie miał pokój do rozpoczęcia negocjacji pokojowych. Nie był to doskonały pokój, ale poza pomniejszymi problemami intifady, stosunkowym ukłuciem szpilki w porównaniu z przemocą, która zaczęła się po niesławnym uściśnięciu dłoni w Rose Garden, był to dobry czas i niczego podobnego nie było póki Izrael nie przestał bawić się w proces pokojowy z terrorystami i nie zaczął ich zamiast tego trzymać z daleka.

Ale stosunkowa nieobecność przemocy, według amatorskich rozjemców pokojowych, nie jest pokojem. Pokój w czasie wojny nie jest tym, czego chcą. Niech zdrapują z chodników zakrwawione kawałki ludzkich ciał, ale niech będą również chóry dziecięce śpiewające o pokoju. Niech stawiają tysiące nagrobków, byle wierzyć, że pokój jest za rogiem.

To wulgarne czczenie pokoju jako religii, wyznania, które przywraca niewiernym mężczyznom i kobietom wiarę w ludzkość, jest połączeniem pustego sentymentalizmu i wyrachowanej ignorancji.

Musimy mieć pokój w naszych czasach, mówią działacze pokojowi. I Izrael musi go dostarczyć. Trzeba położyć na stole więcej koncesji terytorialnych. Trzeba pokazać więcej dobrej woli. Trzeba stanąć na głowie, żeby działacze pokojowi mogli patrzeć na swoje telewizory i westchnąć, bo ich wiara w dobroć każdego mężczyzny, kobiety, dziecka i zamachowca-samobójcy została przywrócona.

Z kim Izrael zawrze pokój? Prezydent Abbas z Autonomii Palestyńskiej, który nie stawał do wyborów od czasu, kiedy Hamas wygrał wybory, nie chce negocjować. Hamas chce negocjować tylko o krótkiej przerwie w swojej nieustającej kampanii na rzecz zniszczenia Izraela. Abbas, kiedy nie walczy z Hamasem, oznajmia, że ma ten sam pogląd na terroryzm, jak Hamas.

Hamas lub Abbas, któregokolwiek nasz działacz pokojowy wybierze, ten z pewnością zrobi z niego durnia.

Ale działacze pokojowi nie zajmują się szczegółami. Lubią całościowy obraz. A całościowy obraz jest taki, że musi być odpowiedź. Dziesiątki tysięcy żądały odpowiedzi w Londynie przed wojną i Chamberlain im ją dostarczył. Pokój przybył w naszych czasach, na krótko przed nazistowskimi bombowcami. Jeszcze więcej tysięcy żądało tego od każdego amerykańskiego prezydenta, który przy stole negocjacyjnym spotykał komunistycznego zbira. I dostali ją.

Były traktaty nuklearne, które nic nie znaczyły dla Związku Radzieckiego i które nie przyniosły pokoju, ale dały lepsze samopoczucie amatorskim działaczom pokojowym. A potem zamiast pokoju przychodzącego w wyniku negocjacji, Związek Radziecki upadł, ponieważ wymagający kowboj nie chciał zrezygnować z programu obrony przeciwrakietowej, o której każdy absolwent Harwardu wiedział, że nigdy nie będzie działać. A teraz, kiedy inny absolwent Harwardu dumnie próbuje przyjąć na siebie zasługę za izraelską Żelazną Kopułę, nadal wiedzą, że nie może działać.

Reagan nie zakończył zimnej wojny traktatami; zakończył ją uparcie dążąc do większej siły ognia. I dlatego w imię pokoju absolwent Harwardu, oglądający Żelazną Kopułę podczas wizyty w Izraelu, pokazał Rosji swoją pokojową elastyczność przez porzucenie ostatniego etapu tworzenia obrony przeciwrakietowej. Każdy absolwent Harwardu wie, że obrona przeciwrakietowa nie przynosi pokoju. Ale czego można było oczekiwać od Reagana? Biedny dureń uczęszczał do Eureka College. Skąd mógł wiedzieć, że pokonanie Związku Radzieckiego nie zadziała?

Obama chce tej samej rzeczy od Izraela, jaką próbuje zdobyć przez sprzedanie Polski w sprawie obrony przeciwrakietowej. Chce pokoju. Podczas gdy jedyne okresy, kiedy Izrael miał jakikolwiek spokój, były następstwem wojny, absolwenci Harwardu i ludzie, którzy ich słuchają, wiedzą, że pokój przychodzi tylko na końcu długiego szeregu ustępstw i ugłaskiwania. A kiedy już oddałeś swojemu prześladowcy klucze do mieszkania, kluczyki samochodu i twój szczęśliwy banknot dwudolarowy, wtedy, przeszukując twoje puste kieszenie, przytaknie niechętnie i wreszcie zgodzi się na pokój. To znaczy, jeśli nie chodziło mu również o to, by cię zabić.

I to jest problem z działaczami pokojowymi; nie biorą pod uwagę tego, jak zawrzeć pokój z mordercami. Większość krajów zamyka morderców, którzy dla zabawy zabili dziesiątki ludzi. Kiedy jednak zabijają dziesiątki ludzi w celu wyzwolenia innych morderców, albo mają roszczenia do kawałka ziemi, wtedy warci są negocjacji. A jedynym wynikiem takich negocjacji jest zatwierdzenie mordowania jako taktyki negocjacyjnej.

Pokój prowadzi do wojny, ponieważ czynienie pokoju nagradza czyniących wojnę. Nagradza zawziętych morderców, którzy odmawiają zaprzestania mordów. A im bardziej ich nagradza, tym więcej zabijają.

To dlatego Izrael spóźnia się o dziesięciolecia z dostarczeniem pokoju, jakiego chcą wszyscy amatorscy działacze pokojowi. Za każdym razem, kiedy dzwoni do Terrorism Inc., żeby zamówić pokój zwieńczony braterstwem, zamachowiec-samobójca wjeżdża przez jego drzwi frontowe. I tak przez dwa dziesięciolecia, w uprzykrzonej rzeczywistości, o której nie chce słyszeć żaden działacz pokojowy… pokój znaczył wojnę.

Za każdym rozpoczęciem nowej fazy niekończącego się procesu pokojowego ginęło więcej ludzi. Więcej ludzi ginie w trakcie negocjacji niż bez nich. Działacze pokojowi wyjaśniają to, mówiąc, że terroryści, którzy nie siedzą przy stole negocjacyjnym, próbują sabotować terrorystów, którzy przy tym stole siedzą. Zabici są ofiarami na rzecz pokoju i jeśli Izrael walczy przeciwko jednej lub drugiej grupie terrorystów, to jest winny hamowaniu procesu pokojowego, który inaczej rozwijałby się dobrze.

Tu więc jesteśmy, z koszulkami Obamy na sprzedaż dla liberalnych Żydów amerykańskich w kioskach Jerozolimy, miasta, którego żydowskości nie uznaje człowiek na koszulkach, bo zaszkodziłoby to procesowi pokojowemu. A najważniejszym pytaniem w ich umysłach jest, jak wreszcie doprowadzimy do pokoju.

Racjonalną odpowiedzią jest, że pokoju po prostu nie będzie. Dwie grupy terrorystyczne usadziły się w swoich dwóch państwach z jednym celem: zniszczenia Izraela. Finansują je i popierają te kraje, które atakowały czołgami farmy izraelskie w czasach, kiedy Orwell kończył pisanie „Wojna jest Pokojem, Niewolnictwo jest Wolnością i Ignorancja jest siłą”.

Nie ustaną w próbach zniszczenia Izraela, bo tylko to umieją i jest to jedyny powód ich istnienia. A gdyby tego nie było dość, przez pokolenia uczyli swoje dzieci nienawiści i nie ma w ogóle żadnych oznak, że starają się założyć hamulce machinie nienawiści, która wyraża wyraźniej niż cokolwiek innego, że nie zamierzają przestać walczyć teraz ani za dwadzieścia lat.

Nie, bo ich system edukacyjny zajęty jest szkoleniem samobójców zamachowców na jutro.

Ignorancja jednak jest szczególną siłą działaczy pokojowych. Nie chcą znać powodów, dlaczego ich marzenia nie staną się rzeczywistością. Ani nie chcą słyszeć, że najlepszym rodzajem pokoju z ludźmi, których religia mówi im, że pójdą do nieba, jeśli zginą w trakcie podrzynania ci gardła, jest ciężko uzbrojony pokój zimnego żelaza i stali.

Wojna jest ich pokojem, a ignorancja jest ich siłą.

Tekst oryginału

Sultan Knish, 20 marca 2013r.

Żródło: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8854

Deklaracja Zasad Wiary, Celów i Wartości

Źródłem naszych zasad wiary, celów oraz wartości jest Bóg, który poprzez swoje Słowo objawione w Biblii do nas, ludzi przemawia.
To, w co i jak wierzymy oraz wynikające z tego cele i wartości, jednoczy nas jako chrześcijan skupionych w Kościele Chrystusowym w RP.

PO CO ISTNIEJEMY?

(cel i główne zadania)

Kościół Chrystusowy istnieje, aby w oparciu o naukę Pisma Świętego i moc Ducha Świętego, kontynuować dzieło Pana Jezusa Chrystusa na ziemi.

Za główne zadania Kościoła Jezusa Chrystusa uznajemy:

czczenie Boga
komunikowanie Ewangelii
rozwijanie więzi wśród członków
edukowanie i wychowywanie wiernych
służenie zgodne z posiadanymi umiejętnościami i zasobami

CZYM SIĘ KIERUJEMY?
(reguła podstawowa)

Nasz Pan i Mistrz, Jezus Chrystus, który jest naszym najwyższym autorytetem i wzorcem dał przykład, że prawda i miłość muszą być ze sobą powiązane.

W naszej wspólnocie kościelnej trzymamy się reguły:

W ZASADACH JEDNOŚĆ

Zachowujemy jedność w zasadniczych kwestiach wiary, jednoznacznie określonych w Piśmie Świętym.

W OPINIACH WOLNOŚĆ

Szanujemy różnorodność opinii i poglądów w kwestiach drugorzędnych. Uznajemy prawo każdego chrześcijanina i każdej wspólnoty chrześcijańskiej do wolności w kwestii opinii i poglądów dotyczących spraw, które mogą być odczytywane z Biblii w sposób nie jednoznaczny.

WE WSZYSTKIM MIŁOŚĆ

We wszystkim okazujemy miłość, która jest najdoskonalszym spoiwem każdej wspólnoty ludzkiej.

W CO WIERZYMY?

(zasadnicze prawdy wiary)

Podobnie jak wierni większości kościołów chrześcijańskich za najbardziej podstawowe wyznanie wiary uznajemy Apostolskie Credo:

„Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego,

Stworzyciela nieba i ziemi

i w Jezusa Chrystusa,

Syna Jego Jedynego, Pana naszego,

który się począł z Ducha Świętego.

Narodził się z Marii Panny,

umęczon pod Ponckim Piłatem,

ukrzyżowan, umarł i pogrzebion.

Zstąpił do piekieł,

trzeciego dnia zmartwychwstał,

wstąpił na niebiosa,

siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego,

stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.

Wierzę w Ducha Świętego,

święty Kościół powszechny,

świętych obcowanie,

grzechów odpuszczenie,

ciała zmartwychwstanie,

żywot wieczny.

Amen

Opisując zasadnicze prawdy wiary w sposób bardziej szczegółowy:

1. Wierzymy, że jest JEDEN, ŻYJĄCY I PRAWDZIWY BÓG,

jedyny, nieskończony, niezmienny, suwerenny, nieograniczony czasem i przestrzenią, wierny sobie i swoim obietnicom, który istnieje wiecznie w trzech, rozróżnialnych osobach, Ojca, Syna i Ducha Świętego, równych w mocy i chwale, który wszystko stworzył, wszystko podtrzymuje swą mocą i nad wszystkim panuje, który w sposób najpełniejszy i ostateczny objawił się w Jezusie Chrystusie jako doskonały w miłości, świętości i sprawiedliwości, i dokonał w pełni swojego miłosierdzia i łaski dzieła zbawienia człowieka .

2. Wierzymy, że JEZUS CHRYSTUS, jest jednorodzonym Synem Bożym,

poczętym w ciele przez Ducha Świętego i narodzonym z Marii dziewicy, który jest prawdziwie Bogiem i prawdziwie człowiekiem. Wierzymy w Jego bezgrzeszne życie i całkowite wypełnienie się w Nim wszystkich mesjańskich proroctw Starego Testamentu; wierzymy w Jego cuda, nauczanie, zastępczą, odkupieńczą śmierć, cielesne zmartwychwstanie i wniebowstąpienie; Jego nieustanne wstawiennictwo i Jego osobowy, widzialny powrót na ziemię, kiedy wzbudzi do życia umarłych, odsłoni pełnię swego Chwalebnego Królestwa i obdarzy wierzących wiecznym błogosławieństwem.

3. Wierzymy, że DUCH ŚWIĘTY przyszedł od Ojca i Syna,

aby przekonać świat o grzechu, sprawiedliwości i o sądzie; że odnawia, uświęca, napełnia mocą i wyposaża do służby wszystkich, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa. Wierzymy, że Duch Święty zamieszkuje w każdym wierzącym w Jezusa Chrystusa i że jest On nieustającym Pomocnikiem, Nauczycielem, Dawcą darów i Przewodnikiem. Wierzymy, że poprzez zamieszkującego w nas Ducha Świętego możemy doświadczać uwolnienia z niewoli szatana, świata i grzechu. Wierzymy, że Duch Święty przynosi częściowe doświadczenie rzeczywistości Królestwa Bożego, wówczas gdy działa w życiu wierzącego i poprzez nie, swoją suwerenną i ponadnaturalną mocą.

4. Wierzymy, że PISMO ŚWIĘTE jest Słowem Boga,

które zostało nam przekazane za sprawą Bożego natchnienia i jest ostatecznym autorytetem dla życia wierzących w każdej kulturze i wieku, i nieomylną regułą w sprawach wiary i praktyki, mającą pierwszeństwo przed tradycją kościoła i wszelką ludzką opinią. Pismo Święte jest ostateczną instancją w sprawach dotyczących sporów doktrynalnych, sądów moralnych i sprawach dyscypliny kościelnej. Powinno być ono interpretowane zgodnie z kontekstem i celem; w pełnym czci posłuszeństwie żyjącemu Panu, który poprzez nie mówi w mocy Ducha Świętego. Nadrzędnym celem Pisma Świętego jest prowadzenie ludzi do wiary w Jezusa i zbawienia, które jest w Jego imieniu. Wierzymy, że poprzez głoszenie Słowa Bożego ludzie są prowadzeni ku bliskiej, osobowej więzi z Chrystusem i stają się Jego dojrzałymi naśladowcami.

5. Wierzymy, że CZŁOWIEK został stworzony przez Boga na Jego podobieństwo,

ale uległ kuszeniu diabła i w następstwie tego zbuntował się przeciwko Bogu. Człowiek jako Mężczyzna i Kobieta jest upadły w swej naturze, dowodząc tego stanu poprzez swoje grzeszne uczynki. Jest więc on grzesznikiem poprzez swoją naturę i wybór, i dlatego ciąży na nim klątwa potępienia. Bóg dokonuje odnowienia tych, którzy pokutują ze swoich grzechów i wyznają Jezusa Chrystusa jako Pana; ogłasza ich usprawiedliwionymi na podstawie wiary, przebacza im grzechy, adoptuje ich jako swoje dzieci i włącza ich w swoje Ciało chrzcząc Duchem Świętym, który jest gwarancją przyszłego zmartwychwstania i wiecznego dziedzictwa z Chrystusem.

6. Wierzymy w jeden, święty, powszechny i apostolski KOŚCIÓŁ,

żywe Ciało Jezusa Chrystusa, którego On jest Głową, a wszystkie osoby “narodzone z wody i z Ducha”, są członkami. Wierzymy, że Pan Jezus Chrystus pozostawił Kościołowi dwa obrzędy; Chrzest i Wieczerzę Pańską, które stanowią dramatyczny obraz istoty Ewangelii. Wierzymy, że ci, którzy zostali ochrzczeni w Chrystusa w wodzie i Duchu Świętym są tym samym zobowiązani i upoważnieni do posłuszeństwa Bożemu Słowu, pokutowania, kiedy zgrzeszą i powinni dążyć do życia w posłuszeństwie i świętości. Ci, którzy trwają w grzechu powinni być napominani i poddani kościelnej dyscyplinie.

7. Wierzymy, że wierzący posiadają duchowy AUTORYTET,

dany im przez Jezusa Chrystusa, nad mocami duchowej ciemności sterowanymi przez szatana, władcę tego świata. Aktywnie doświadczamy tego autorytetu, kiedy się modlimy, przywdziewamy “duchową zbroję”, walczymy przez wiarę, posługujemy naszymi duchowymi darami i podążamy ku duchowej dojrzałości w Chrystusie. Wierzymy, że szatan i demony są osobowymi, inteligentnymi istotami, które zostały pokonane przez Chrystusa, który dokona ich ostatecznego zniszczenia na wieki, kiedy powróci, aby dokończyć dzieła budowania Królestwa Bożego na ziemi.

CO CENIMY?

(wartości najwyższe)

Z wyznawanej wiary wynikają nasze wartości, z których najwyższe to:

BÓG

Najwyższą wartością jest dla nas sam Bóg, który w osobach Ojca, Syna i Ducha Świętego siebie samego ludziom objawia.

EWANGELIA

Natchnione przez Boga prawdy ewangeliczne zaliczamy do najcenniejszych wartości dziedzictwa ludzkości. Są one dla nas miarą wartości życia i działania oraz wezwaniem do właściwych postaw względem Stwórcy i stworzenia.

CZŁOWIEK

Stworzenie człowieka na „Boże podobieństwo” czyni go wyjątkowym pośród wszelkich form życia. Uznanie tej wyjątkowości i niepowtarzalności sprawia, że życie ludzkie zaliczamy do wartości naczelnych.

Umiłowanie Boga, miłość bliźniego i oddanie Ewangelii jako DNA ewangelicznego chrystianizmu powodują, że zarówno w życiu osobistym jak i wspólnotowym dążymy do tego, aby na wzór Chrystusa Pana być;

“Wierni Bogu, przyjaźni ludziom, oddani Ewangelii”

http://www.chrystusowi.pl/Dokumenty/Deklaracja-zasad-wiary-celow-i-wartosci.html

Habent papam

Wolne myśli na temat Franciszka, spojrzenie niekatolickie.

13 marca kardynałowie w Watykanie wybrali spośród siebie nowego biskupa Rzymu, Jorge kardynała Bergoglio z Argentyny, arcybiskupa Buenos Aires. Papież, Włoch z pochodzenia, w 1958 wstąpił do zakonu jezuitów a w 1969 został wyświęcony na księdza. W naszym kraju jest to postać bliżej nie znana, mimo że już 8 lat temu był wymieniany w gronie potencjalnych następców JP2. Katolicy mają więc papieża i tu zaczyna się problem, gdyż nie przystaje do schematów.
Zarzuca mu się wspólne świętowanie Chanuki z judaistami „pogańskiego święta” – ryzykowne może utracić „tradycyjnych” katolików; „pogańskie święto” – i tak i nie. Tak, być może dla tych, którzy uważają Stary Testament za pogańską księgę (oczywiście pamiętam, że księgi machabejskie są wtórnokanoniczne, a co za tym idzie można je uznawać lub nie).
„Nawet nie przedstawił się jako papież, a jedynie jako biskup Rzymu. Nie życzył sobie także składania hołdu i posłuszeństwa przez kardynałów.” – może pragnie być pierwszym z równych sobie (przynajmniej teoretycznie) biskupów – to chyba nie jest nie biblijne. Jeśli nie będzie, w dodatku, używał tytułu pontifex maximus to można będzie uznać, że to właśnie miał na myśli. Podobne znaczenie mogła mieć, odmowa założenie czerwonej papieskiej peleryny i słowa „karnawał się skończył”; czyli koniec przebierania się w imperatorskie szatki pontifexa maximusa czyli de facto Cezara. Użycie jedynie, tytułu biskupa Rzymu, to może być próba pokazania, że papież czy biskup jest sługą kościoła, przywódcą duchowym a nie władcą świeckim. Piotr nie był królem chrześcijan a jedynie posłańcem Króla.
Klękał przed „heretyckimi” duchownymi i przyjął ich „błogosławieństwo” – to kolejny zarzut. Widocznie papież Francuszek nie uznawał ich za heretyków tylko za duchownych innej chrześcijańskiej sekty i braci w Chrystusie.
Chrystus nie nakazywał swoim uczniom podboju świata, a jedynie przekazywanie „dobrej nowiny”: istnieje grzech ale istnieje też ratunek. Nowy papież nie życzył sobie także składania hołdu i posłuszeństwa przez kardynałów może chciał w ten sposób skończyć ze średniowieczną zależnością lenną. Ten papież nie chce być papieżem. Papieżem w starym stylu. Może pragnie zostać papieżem nie tylko katolików ale papieżem chrześcijan. Może …
Któż wie, zobaczymy co przyniesie przyszłość.

Samokrytyka chrześcijańska

Wyjątki z http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,958/q,Kosciol.w.IV.V.w. autorstwa Mariusza Agnosiewicza

Ammian Marcellin pisał, że „chrześcijanie są gorsi od dzikich zwierząt, gdy toczą spory ze sobą”.
Cesarz Julian [Apostata] wytykał chrześcijanom, że „zabijają nie tylko pogan, ale i tych współwyznawców, którzy inaczej niż oni opłakują zmarłego Chrystusa”.

„Wszyscy jesteśmy pobożni tylko w takiej mierze, w jakiej innych posądzamy o bezbożność (…) otwarliśmy nie «wrota sprawiedliwości», lecz drzwi obmowy i arogancji wobec braci. (…) Sąd przychylny bądź ujemny zależy nie tyle od obyczajności, ile od tego, czy człowiek, którego się ocenia, jest kimś obcym, czy przyjacielem. (…) Cóż to za nieszczęście! Atakujemy się wzajemnie i pożeramy. (…) Wszędzie najważniejszą sprawę czyni się z wiary; ten piękny pretekst przydaje się w waśniach prywatnych. Naturalną koleją rzeczy spotyka nas nienawiść ze strony pogan. Co gorsza, nie możemy nawet twierdzić, że oni nie mają racji. (…) Takie są dla nas skutki owej wewnętrznej wojny; to zgotowali nam ci, którzy nie przestrzegając żadnych reguł toczą walkę w imieniu dobrych i łagodnych, ludzie, którzy wykazują nadgorliwość w okazywaniu Bogu swej czci (…) Czy należy walczyć w imię Chrystusa, nie stosując się do tego, co on przykazał? czy przysłużymy się sprawie zachowania pokoju, jeśli będziemy o niego walczyć w sposób niedozwolony?” – św. Grzegorz z Nazjanzu (330-390).

„Nie byłoby już pogan, gdybyśmy okazali się prawdziwymi chrześcijanami (…) Wskazywać na cuda? Te już się nie zdarzają. Dawać przykład własnym życiem? Ależ ono jest całkiem nieobyczajne. Okazywać miłość? Nigdzie nie ma po niej śladu” – Jan Chryzostom (350-407).

Św. Atanazy Wielki, (ok. 295-373) teolog, biskup Aleksandrii od 328, ojciec i doktor Kościoła, pisał o swoim adwersarzu Ariuszu i jego zwolennikach (jak rozumiem w słowach łagodnych, życzliwych i pełnych miłości jak przystało biskupowi) „Biada wam skoroście tacy nieroztropni, że do niego przystajecie! Jakież to opętanie każe wam znosić jego obraźliwy język, jego twarz? A teraz zwracam się do ciebie, ty bezmyślna duszo, ty gaduło, ty niewierny łbie. Nie pozostawiaj mi w twych słowach rozległego, bezkresnego pola, lecz pozostaw ściśle wyznaczony krąg, grunt nie grząski, lecz mocny i pewny, ty zły i podstępny bezbożniku. Albowiem nie po to zaczynam tę walkę z tobą, by tylko mówić; chcę, żebyś znalazł się w matni, chcę cię złapać za słowo, aby cały lud przekonał się, jaki jesteś zły. A więc do dzieła: skoro ręce są umyte, przystąpmy do modlitwy, wezwijmy Boga. Nie, wstrzymaj się jeszcze przez chwilę i powiedz mi, niegodziwcze, którego Boga wezwiesz na pomoc, bo utracę swój spokój, jeśli się tego nie dowiem” (De decr. Nic. synodii, 40).

Minęło szesnaście wieków z okładem i nic się nie zmieniło. Judeokatolicy walczą z „Tradycyjnymi Katolikami”, ci ostatni z Protestantami i Kościołami Wschodnimi. Dalekośmy odeszli od nauk naszego mistrza: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,34-35).