Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce … cz I

Bóg, przemawiał do ludu Izraela, poprzez proroków. Jeśli lud schodził z wyznaczonej drogi, posyłał swoje słowo do wybranego przez siebie Hebrajczyka, objawiał swoją wolę i dawał adidasy. Prorok posłusznie szedł, mówił co miał powiedzieć i żył długo i szczęśliwie …
No, niezupełnie. Mojżesz był „niewymowny” – bełkotał albo się jąkał. Miał za zadanie wyprowadzi Boży Lud z nie woli, więc dostał do pomocy Aarona, który miał przemawiać (pierwszy udokumentowany przypadek istnienia stanowiska rzecznika – taki żart).
Eliasz po raz pierwszy wymieniony jest w 1 Księdze Królewskiej jako niosący słowo Boga Jahwe Achabowi, królowi Izraela. Po audiencji u króla Achaba uskrył się na pustkowiu nad potokiem Kerit, na wschód od Jordanu”. Eliasz spotkał Obadiasza – zarządcę pałacu króla Achaba, który został wysłany na poszukiwanie nowych pastwisk dla bydła. Obadiasz – na polecenie Eliasza – oznajmił wkrótce swojemu panu, gdzie przebywał zbieg. Wkrótce król przybył na spotkanie Eliasza – obarczył go odpowiedzialnością za nieszczęścia Izraela. Rozstrzygnięciem sporu o prawdziwość Boga – Jahwe Eliasza i Baala Achaba – miały być publiczne ofiary całopalne na Górze Karmel. Jahwe pozwolił Eliaszowi dokonać cudu, który przekonał Izraelitów o fałszywości Baala. 450 proroków tego bożka zostało zabitych. Od tego czasu krainę opuściła susza i głód. Jezabel rozwścieczona śmiercią proroków Baala zagroziła śmiercią Eliaszowi (1 Krl 19:1-2), lecz ten zbiegł do Beer-Szeby i pragnął śmierci.
W odpowiedzi na żalenie się Eliasza, Bóg nakazał mu iść do Damaszku i namaścić Chazaela królem Aramu, Jehu królem Izraela a Elizeusza prorokiem własnego miasta (1 Krl 19:13-21). W 6 lat po tym ostrzegł Achaba i Jezabel, że oboje zginęli tragicznie.
Daniel zachowywał boże prawo, przestrzegał koszerności posiłków. „Bóg obdarzył Daniela mądrością. Daniel dwa razy wytłumaczył Nabuchodonozorowi (II) znaczenie dziwnych snów. Później objaśnił także Baltazarowi znaczenie napisów na ścianie. Po zdobyciu Babilonu przez Persów zastał na dworze ważnym urzędnikiem. Przez fałszywe oskarżenia Daniel został wrzucony do jaskini lwów, lecz Bóg uratował mu życie.
Jona(sz), Bóg kazał mu udać się do Niniwy, stolicy Asyrii, wroga Izraela. Miał nawoływać jej mieszkańców, aby zaniechali swych niegodziwości. Jako patriota postanowił początkowo pojechać w zupełnie innym kierunku. Po niewielkiej niedogodności w czasie rejsu postanowił, jednak spełnić swą misję w Niniwie, której mieszkańcy w rezultacie okazali skruchę Bogu. Dzięki temu Jahwe odwołał zapowiedzianą karę za nieposłuszeństwo i miasto zostało oszczędzone, a biedny Jonasz czuł się jak zdrajca.
Jan Chrzciciel, głos wołającego na pustyni, nie chrzcił dla oczyszczenia z grzechu, lecz dla oczyszczenia ciała oraz pokuty/skruchy/nawrócenia do bożej woli. Wtrącony do więzienia za jawne krytykowanie niemoralnego małżeństwa tetrarchy Galilei, Heroda Antypasa a następnie ścięty.
Następnie pojawia się Jezus vel Je(ho)szua Mesjasz-Chrystus. Pytanie brzmi czy Jego przyjście było to ostatnim wpływem Boga na świat. Czy bóg działał później dotychczasowymi sposobami czy jedynie poprzez Ducha Świętego.
Paweł – urodził się jako Saul w Tarsie w żydowskiej rodzinie, posiadającej rzymskie obywatelstwo. Był synem faryzeusza z pokolenia Beniamina. Znał język aramejski i grecki. Jako młody faryzeusz, niezależnie od swojej pozycji społecznej, musiał nauczyć się jakiegoś rzemiosła – w przypadku Saula była to umiejętność tkania płacht namiotowych. Między 18 a 20 rokiem lub 28-30 roku[3] przybył do Jerozolimy, gdzie studiował Torę w szkole Gamaliela Starszego. Jako młody, gorliwy faryzeusz był przeciwnikiem chrześcijan. Zazwyczaj się przyjmuje, że około 35 roku był przy ukamienowaniu proroka Szczepana, jednego z siedmiu diakonów. Jednak dokładniejsze „wgryzienie” się tekst biblijny sugeruje, że był … z ramienia Sanhedrynu nadzorował kamieniowanie (Dz.Ap. 7:58) Później bardziej zaangażował się w prześladowanie chrześcijan w Jerozolimie. Około 35 roku wyposażony w listy polecające od Sanhedrynu, udał się do Damaszku, z nakazem aresztowania zwolenników nowej drogi. Nie daleko Damaszku doznał objawienia i utraty wzroku. W Damaszku został ochrzczony i uleczony przez proroka Ananiasza. Zatem widzimy, że przynajmniej do tego momentu wciąż działają prorocy. Załóżmy, więc że sprawdzone, skuteczne metody, nadal są przez Boga stosowane.

CBK: polowanie na Leppera

Polowanie na Leppera
23 April 2013, 5:02

Rozpoczął się tajny proces byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego oskarżonego o nadużycie władzy. Poseł PiS Mariusz Kamiński odpowiada za przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne oraz podrabianie dokumentów.

Proces Kamińskiego jest wyjątkowy. Chodzi o tzw. aferę gruntową, czyli sprawę fikcyjnego odrolnienia ziemi, która mogła być pułapką zastawioną przez CBA w 2007 r. na Andrzeja Leppera, wtedy ministra rolnictwa i wicepremiera w rządzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR. Ujawnienie sprawy przez CBA doprowadziło do upadku koalicyjnego rządu i przedterminowych, przegranych przez PiS wyborów. Śledczy uznali, że działania funkcjonariuszy CBA były podżeganiem do przestępstwa.

To jedyna sprawa o takich konsekwencjach we współczesnej historii.

Wyjątkowe jest też to, że szef służby specjalnej oskarżony jest o kierowanie działaniami sprzecznymi z prawem. Prokurator zarzuca Kamińskiemu (dziś posłowi PiS), jego zastępcy i byłym dyrektorom zarządu operacyjno-śledczego CBA stworzenie “fikcyjnej sprawy odrolnienia ziemi”, podrobienie dokumentów różnych urzędów, niezgodnie z prawem stosowanie podsłuchów.
Prokuratura za pokrzywdzone bezprawnymi działaniami CBA uznała cztery instytucje samorządowe i 23 osoby prywatne. To także pokazuje skalę i rangę procesu.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wynajął specjalną certyfikowaną przez ABW salę J w Sądzie Najwyższym. Przy jej drzwiach zawsze stoi strażnik. Nawet sędziowie nie mogą do niej wejść z komórkami w kieszeni.

Gdy kilka miesięcy temu sędziowie chcieli tam publicznie ogłosić postanowienie, że do procesu Kamińskiego jednak dojdzie (były szef CBA chciał, by sprawa została umorzona), dziennikarze nie zostali wpuszczeni do środka przez strażników.

Dziś utajnienie procesu jest na rękę Kamińskiemu. Zdaniem sędzi Małgorzaty Bilickiej, która w 2012 r. nie zgodziła się na umorzenie sprawy Kamińskiego, trzeba by zbadać też „aspekt polityczny kombinacji operacyjnej o kryptonimie „Odra” i sprawy operacyjnego rozpracowania „Treser” na Andrzeja Leppera”.

Źródło: http://polaki.org/?p=2010

O prymacie papieskim

Jak doszło do wykształcenia prymatu papieskiego?

Artykuł pokazujący faktyczne, historyczne powody wykształcenia władzy i prymatu biskupa Rzymu.

Początkowo główną rolę w Kościele odgrywali apostołowie oraz bracia Pańscy. Gdy ich zabrakło, rolę tę odgrywali uczniowie apostolscy, ale autorytety każdego z nich znacznie się między sobą różniły. Zaczęto powoli i coraz powszechniej odczuwać potrzebę czyjegoś przywództwa, zaczęto takiego przywództwa poszukiwać. Pewne szczególne zbiegi okoliczności, położenie miasta, jego historia, jak i znaczenie polityczne sprawiły, że na plan pierwszy zaczął się wysuwać Rzym. Trwało to bardzo długo i zmiany następowały powoli, ale z każdym kolejnym wiekiem rola Rzymu systematycznie się umacniała, podczas gdy inne biskupstwa szybko się wznosiły i szybko upadały (np. Aleksandria).
ZBÓR W RZYMIE DOBRYM PRZYKŁADEM

Na silną pozycję rzymskiego zboru już w I wieku w znacznej mierze musiał wpłynąć fakt, iż w zborze tym, w przeciwieństwie do zborów greckich, syryjskich i żydowskich nie powstały żadne herezje, a wiara tego zboru słynęła ze swej stabilności i wytrwałości. Zbór ten dawał dobry przykład dla wszystkich zborów chrześcijańskich owego czasu (Rz 1,8).

Klemens, uczeń apostoła Pawła (wzmiankowany w Flp 4,3) i biskup Rzymu w latach 88-97, napisał (rok 95-100) w imieniu swego zboru długi list do zboru korynckiego z powodu usunięcia tam wypróbowanego biskupa. List ten wskazuje na autorytet, którym Klemens, jako biskup Rzymu już się cieszył, bądź już przypisywał sobie. Autorytet ten istniał już na pewno ok. 150 roku, gdy przypisano mu list apokryficzny, rozpowszechniany pod imieniem Klemensa, nazwany Drugim Listem do Koryntian, oraz pismo Do dziewic.

Klemens w liście tym nie wysuwa na czoło swojej osoby, ale posługuje się autorytetem swego zboru. List ten świadczy o tym, że wspólnota rzymska poczuwała się do odpowiedzialności za losy całego Kościoła. Świadomość tego autorytetu była zresztą uznawana przez lokalne zbory, o czym świadczy napisany ok. 110 roku List do Rzymian napisany przez Ignacego, biskupa z Antiochii. Zaznaczono w nim, że kościół rzymski naucza inne kościoły i przewodniczy w miłości.

W tym czasie – pierwsza połowa II wieku – do Rzymu zaczęli się już udawać chrześcijanie z różnych stron, szukając w nim pomocy i wsparcia dla rozwiązania ich problemów. Szukającymi oparcia byli zarówno prawowierni chrześcijanie, jak i tzw. heretycy. Ok. 140 roku przybywa Marcjon z Synopy i zakłada w Rzymie swoją wspólnotę. Ok. 150 przybywa Justyn Męczennik i zakłada swoją szkołę. Nasili się to zwłaszcza w późniejszym okresie (w roku 177 zbór z Lyonu wysyła do Rzymu prezbitera Ireneusza).

Do tej pory jednak chodziło jeszcze nie o przywództwo biskupa rzymskiego w świecie chrześcijańskim, ale jedynie o przywództwo rzymskiego zboru wględem innych zborów chrześcijańskich. W drugiej połowie II wieku, podobnie jak i w innych regionach Imperium Romanum obserwujemy wyraźne krystalizowanie się struktur zborowych. Do tej pory określenia: episkopos, presbyteros, czy diakonos nie były jeszcze tytułami robiącymi szczególne wrażenie, a osoby je noszące nie miały w istocie żadnej władzy w zborze. Decyzje podejmowane były nie w swoim imieniu, lecz w imieniu reprezentowanego zboru. Czynnikiem decydującym o życiu danego zboru był wówczas Duch Święty. Obok biskupa, przezbiterów i diakonów, przez jakiś okres występowali jeszcze apostołowie, prorocy i nauczyciele – byli oni autorytetem nawet dla tych pierwszych – ale w miarę upływu czasu było ich coraz mniej. Temu powolnemu ustępowaniu Ducha Świętego, towarzyszyło umacnianie się monarchistycznego episkopatu.
PIERWSZA UZURPACJA I DALSZE ZASŁUGI

Już około roku 155 doszło do sporu pomiędzy Anicetem, biskupem Rzymu (154-166), a Polikarpem (zm. 156), biskupem Smyrny odnośnie do terminu obchodzenia Paschy. Jest to pierwszy przypadek, by biskup rzymski usiłował narzucić swoją wolę biskupowi spoza Italii. Polikarp przybył w tej sprawie do Rzymu, spór zakończył się kompromisem, pomimo, iż każda ze stron pozostała przy swojej praktyce. Około roku 190, Wiktor, biskup Rzymu (189-198), odnowił ten spór, prowadzony teraz z szeregiem zborów Azji Mniejszej. Szereg synodów wschodnich i zachodnich przyznało rację Wiktorowi, jednak Małoazjaci pozostali przy swoim terminie. Wówczas Wiktor ekskomunikował ich. Nie spotkało się to z przychylnym przyjęciem, ani na Wschodzie, ani na Zachodzie, Ireneusz przywołał „papieża” do umiarkowania, ale bez efektu. Pomiędzy Rzymem a Azją Mniejszą doszło do pierwszej schizmy utrzymującej się przez całe stulecie. Wiktor wprowadził też do swego kościoła język łaciński na miejsce greki.

Ireneusz, od 178 roku biskup Lyonu, jakkolwiek pouczył biskupa rzymskiego odnośnie do montanizmu, to jednak wyliczając imiona ośmiu kolejnych biskupów rzymskich dodał, że to właśnie przez nich „przeszła do nas kościelna tradycja apostolska i to jest wystarczającym dowodem, że ta sama życiodajna wiara, którą Kościół otrzymał od Apostołów, dotąd zachowała się i prawdziwie została nam przekazana”.

Na początku II wieku pojawia się gnostycyzm, prąd religijno-filozoficzny, który zagroził czystości nauki chrześcijańskiej. W walce z tą herezją wielką rolę odegrał Rzym, co wpłynęło na dalsze umocnienie znaczenia zboru rzymskiego.
POCZĄTKI PAPIESTWA

Do umocnienia władzy biskupów, a więc także biskupa rzymskiego, przyczynił się Cyprian, biskup Kartaginy (248-258). Jego zdaniem biskupi są stróżami jedności kościelnej, fundamentem na którym wznosi się cała budowa Kościoła. Według niego Piotr jest początkiem historii episkopalnego kościoła (Mt 16,18), ale wszyscy biskupi są sobie równi. Cyprian przeciwstawiał się też biskupowi rzymskiemu odnośnie do chrztu kacerzy. Właśnie w drugiej połowie III stulecia biskupi rzymscy zaczęli się podawać za następców św. Piotra. Mogli więc wykorzystać poglądy Cypriana. Od Cypriana pochodzi też powiedzenie „nie ma zbawienia poza kościołem”.

Leon I Wielki (440-461) przez niektórych historyków uważany jest za pierwszego właściwego papieża. Ponieważ imperium rzymskie upadało jego władza była znacznie większa niż jego poprzedników. Posługując się tekstami Mt 16,18; J 21,15-17 i Łk 22,32 podniósł niewspółmiernie znaczenie apostoła Piotra. Jego zdaniem Piotr został wyniesiony ponad wszystkich apostołów, a teraz działa w swoich następcach. Każdorazowy biskup rzymski jest zastępcą Chrystusa (vicarius Christi), cały episkopat musi mu być poddany. Podporządkował sobie Hiszpanię, południową Galię i północną Afrykę, ale władza ta miała przede wszystkim charakter symboliczny(np. nie zdołał usunąć Hilarego z Arles). Na całym tym obszarze uchodził po prostu za biskupa numer jeden. Jego następcy nie doszli do takiego znaczenia jak on, choć starali się zachować wywalczoną przezeń pozycję. Od końca V wieku biskupi rzymscy przysługujący dotychczas wszystkim wyższym duchownym tytuł papieża zarezerwowali wyłącznie dla siebie.

Grzegorz I Wielki (590-604), był najwybitniejszym biskupem Rzymu po Leonie I. Niektórzy uważają go za pierwszego właściwego papieża. Dbał on o wewnętrzny rozwój Kościoła, jak i o misję zewnętrzną. Walczył o czystość moralną, zwalczał ostro korupcję i nadużycia, składał z urzędów nieudolnych i zaniedbujących się kapłanów. Niestrudzenie dążył do zapewnienia sprawiedliwości uciskanym, a miłosierdzia dla ubogich. Nie życzył sobie, by ktokolwiek nazywał go papieżem. Nie zgłaszał roszczeń względem władzy świeckiej. Działalność jego przysporzyła mu powszechny szacunek na Wschodzie i Zachodzie, cieszył się też ogromnym autorytetem. Gdyby wszyscy papieże byli tacy jak on, być może nie doszłoby do powstania Reformacji.
TRZY FALSYFIKATY

Aż do wieku XI papież nie miał jeszcze rzeczywistej władzy nad Kościołem zachodnim, a po roku 843 jego prestiż nawet zmalał. Już za czasów Karolingów, episkopat frankoński niejednokrotnie pouczał papieża w kwestiach doktrynalnych, a nawet rzucał klątwy na papieża. Podobnie postępował później arcybiskup Kolonii. W 1061 roku taka klątwa przyprawiła papieża Mikołaja II o śmierć. Biskup Rawenny, miasta położonego 270 km na północ od Rzymu, jeszcze w X wieku nie uznawał nad sobą zwierzchnictwa papieża.

W dalszym rozwoju prymatu papieskiego pewną rolę odegrały trzy falsyfikaty: Vita Silvestri papae (Życie papieża Sylwestra) z początku VI wieku, Donatio Constantini (Darowizna Konstantyna) z ok. 750 roku, oraz dekrety Pseudo-Izydora, powstałe w latach 847-852.

Darowizna Konstantyna przedstawiała dokument wystawiony rzekomo przez cesarza Konstantyna Wielkiego (306-337) na rzecz papieża Sylwestra I (314-335). Dawała ona papieżowi władzę, dostojeństwo i cześć przysługujące cesarzowi, oraz zwierzchnictwo nad wszystkimi biskupami i wszystkimi kościołami w całym świecie. Ten falsyfikat odegrał wielką rolę w wieku XI, stanowił główną argumentację Rzymu w walce papiestwa z patriarchą bizantyjskim Cerulariuszem. Pokazali mu go w roku 1054 legaci papiescy. Dokument ten ubawił greckich uczonych, którzy uznali Rzymian za ignorantów nie znających tradycji. Ale to tylko zaogniło ich fanatyzm (rzucili klątwę). Dokument ten zostanie ponownie użyty przeciwko Grekom przy „unii” na soborze w Lyonie (1274) i na soborze we Florencji (1439).

Dekrety Pseudo-Izydora przypisane hiszpańskiemu metropolicie Sewilli (zm. 636) zawierały teorię o nieomylności papieskiej, domagały się od metropolitów zgłaszania się do Rzymu po paliusz biskupi (palium – płaszcz). Przyznawały biskupom prawo odwoływania się do Rzymu od wyroków arcybiskupich. Dekrety nabrały szczególnego znaczenia w XI wieku.

Wszystkie te trzy falsyfikaty zostały wykorzystane w XI wieku dla celów propagandowych. W praktyce bardziej się liczą fakty niż głoszone idee, ale wiek XI okazji dla dokonania takich faktów również papiestwu dostarczył. Podczas zaistnienia zajętej przez Greków południowej Italii oraz zajętej przez muzułmanów Hiszpanii, hierachię kościelną „wyzwalanych” ziem poddawano bezpośredniej władzy papieża. I dopiero to stało początkiem rzeczywistej władzy papieża nad całym zachodnim chrześcijaństwem. W tym czasie w podobny sposób uporano się z krajami świeżo dla katolicyzmu pozyskanymi (Polska, kraje skandynawskie). Gorzej było z podporządkowaniem episkopatu Francji i Niemiec. Oba te kraje dopiero w końcu średniowiecza zaczęły płacić świętopietrze (będzie to jedną z pobudek Reformacji).
ZASŁUGI HILDEBRANDA

Osobą, która najbardziej przyczyniła się do zwiększenia władzy papieskiej, był mnich Hildebrand, twórca „reformy gregoriańskiej”. Doprowadził on w 1059 roku na synodzie rzymskim do uchwalenia nowego przepisu o wyborze papieży. Od elekcji papieskiej odsunięto lud rzymski i kler, czynne prawo wyborcze przysługiwało wyłącznie kardynałom mianowanym przez papieża. Sprawę wpływu cesarza na wybór na razie przemilczano (aby uniknąć zadrażnień). Na synodzie tym odbyła się też po raz pierwszy w historii papiestwa uroczysta koronacja podwójną koroną. Od tego czasu papieskie intronizacje przestano nazywać consecratio, a zaczęto je nazywać coronatio. Oznaczało to wysunięcie roszczeń ze strony papiestwa również pod adresem władzy politycznej.

Postanowień synodu rzymskiego z 1059 roku, ze względu na polityczne uzależnienia od cesarstwa, nie od razu udało się wcielić w życie w całości. Nawet sam Hildebrand, który po śmierci Aleksandra w 1073 został obwołany papieżem przez lud rzymski, uznał głos ludu (vox populi) za głos Boży (vox Dei) i obwołał się papieżem Grzegorzem VII (1073-1085). Nigdy nie uznał nad sobą władzy cesarskiej. W 1074 roku ogłasza encyklikę do wszystkich chrześcijan na całym świecie, w której powtórzył kanony wzmiankowanego synodu, a także znacznie rozszerzył dawne roszczenia. Papież miał być nieomylny w swych postanowieniach, nie ponosił odpowiedzialności przed nikim z ludzi, wolno mu było przenosić biskupów z miejsca na miejsce, wolno mu było święcić każdego duchownego z każdego kościoła, wolno mu było usuwać cesarzy, każdy kto odwołał się do papieża był uważany za nietykalnego do chwili wydania przezeń wyroku.

Tak daleko sięgające roszczenia papieskie nie mogły, rzecz jasna, spotkać się z aprobatą cesarstwa. Wywiązała się więc długa, wielowiekowa i prowadzona ze zmiennym szczęściem walka, którą co prawda – z politycznego punktu widzenia – przegrały obie strony, a na arenę europejskiej polityki wkroczyła Francja (w charakterze świeckiego państwa), ale dzięki niej Kościół uniezależnił się od władzy świeckiej. Od tej też pory biskupi dowolnego kraju w większym stopniu podlegali papieżowi niż świeckiemu władcy. Od tego momentu papież stał się rzeczywistą, a nie tylko symboliczną głową Kościoła zachodniego.

Dopiero Grzegorza VII można więc uznać za pierwszego rzeczywistego papieża i pomimo, iż on sam skończył na wygnaniu, to jednak jego dzieło zostało podjęte przez następców, a ten kształ instytucji papieskiej, który jej nadał Grzegorz VII, utrzymał się w niemal niezmienionym kształcie po dzień dzisiejszy. Jeden z jego dalszych następców, Bonifacy VIII (1294-1303) przekroczy zbyt „skromne” roszczenia Grzegorza VII i przypisze sobie nawet prawo decydowania o zbawieniu ludzkim (postawił więc siebie wyżej nawet od Boga), ale następni papieże zrezygnowali z tak daleko sięgających roszczeń. W wiekach XI-XII wzrosło też znaczenie kolegium kardynalskiego, a zmalało – opanowanej przez rzymskich hrabiów, świeckiej administracji Państwa Kościelnego (przedtem zdarzało się, że burmistrz Rzymu aresztował papieża).

Ale jeszcze podczas pierwszej wyprawy krzyżowej, po zdobyciu Jerozolimy (1099), wysłany przez papieża Urbana II legat, arcybiskup Pizy, Daimbert, został patriarchą Jerozolimskim. Po takim wyniesieniu, Daimbertowi zamarzyła się także władza polityczna nad całą Palestyną (było to już po śmierci Urbana II), a gdy ją na chwilę uzyskał, zamarzyła mu się władza nad wszyskimi Kościołami i narodami chrześcijańskimi, argumentem było stwierdzenie, że Jerozolima jest matką wszystkich Kościołów i panią wszystkich narodów. Niedawny legat papieski uznał siebie za kogoś wyższego od papieża. Przykład ten dowodzi, że przynajmniej część wyższego duchowieństwa zachodniego Kościoła nie traktowała poważnie papieskiego prymatu.
JAKA WŁADZA W KOŚCIELE?

Jest rzeczą oczywistą, że w Kościele musi być ktoś, kto będzie Kościołowi przywodził. Również na czele mniejszych podjednostek struktury Kościoła stać powinni odpowiedni ludzie (1 Kor 12,12nn). Inaczej Kościół nie będzie zorganizowanym i sprawnie funkcjonującym organizmem (a im większy Kościół tym bardziej rozbudowaną będzie jego struktura). Zachodzi jednak pytanie, jak wielką władzę można danemu przywódcy czy hierarsze kościelnemu przydzielić. Patrząc na Kościół Rzymskokatolicki należy się zgodzić, że błędem było uzurpowanie sobie władzy politycznej. Błędem również było pragnienie prawa dowolnego rozporządzania podległymi sobie biskupami, kapłanami, powoływania i odwoływania ich stosownie do swej woli, chęć rządzenia nimi (Mk 10,42-43). Powinno więc istnieć jakieś ciało, które kontrolowałoby takiego przywódcę (synod). Również wierni w danym zborze winni mieć jakiś wpływ na swego pastora (rady zborowe). Zawsze jednak zachodzi pytanie jak wielkie uprawnienia tym ciałom należy przyznać. W różnych narodach i różnych kulturach kompetencje te powinny być nieco inaczej zakreślone.

Jednak zdarzają się takie grupy wyznawców Chrystusa, które nie uznają żadnych struktur kościelnych i żadnych „hierarchów”, bo wszyscy są równi przed Bogiem. Tyle że nawet tam obdarzeni „charyzmą” przywódcy cieszą się autorytetem i zaznają czci, jaka nie jest udziałem przeciętnego wyznawcy. Zwłaszcza w grupach charyzmatycznych, charyzmatyczni liderzy stają się „papieżami” dla swoich wiernych. Dwa lata temu spotkałem osobę z pewej grupy która powiedziała, że nie martwią ją problemy natury dogmatycznej, bo ona sama jest tylko zwykłym członkiem, ale ma mądrego pastora, który wie wszystko. Wszystko co powie ten „pastor” ona przyjmie ślepo i bezkrytycznie. Takie postawy, jakkolwiek słabiej wyrażone, można też spotkać w naszych własnych kręgach. Niejednokrotnie możemy spotkać ludzi bałwochwalczo zafascynowanych jakimś ewangelistą, zwłaszcza jeżeli Duch Święty czyni przezeń cuda. Kilkanaście lat temu spotkałem człowieka który o pewnym ewangeliście powiedział: „Przez niego mówi sam Bóg”. W każdym z nas tkwi, w mniejszym lub większym stopniu, jakiś podziw dla wybitniejszych jednostek. Pokazuje to, że od pewnych rzeczy jest trudno uciec. Dlatego też na przywódcach – zwłaszcza charyzmatycznych – spoczywa wielka odpowiedzialność, powinni być świadomi niebezpieczeństw związanych ze sprawowaną przez nich funkcją. Do nich zwrócone są słowa Jezusa: „Któż jest tym sługą wiernym i mądrym, którego Pan ustanowił nad swoją służbą, by w odpowiednim czasie wydawał im posiłki? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie tak postępującego. Zapewniam was: Ustanowi go zarządcą całego majątku. Lecz jeśli taki zły sługa powie w duchu: mój pan opóźnia swój powrót, zacznie bić swoich podwładnych i będzie jadł i pił z pijakami, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, w którym się nie spodziewa i o godzinie, której nie zna. Wówczas surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z obłudnikami. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębami” (Mt 24,45 – przekł. ekumeniczny).

źródło: http://apologetyka.com/teologia/katolicyzm/lj-prymat

Z pamiętnika terrorysty w Polsce

Poniedziałek 7:00

Allah Akbar Cały świat się o nas dowie. Dziś zamach na okupantów z
Polski. Tym razem na ich ziemi. Cel – Okęcie. Tradycyjnie porwiemy
samoloty – cztery. Jeden spadnie od razu, trzy sparaliżyją pozostałe
porty lotnicze. Zwycięstwo jest nasze!!!

Poniedziałek 17:00

Cały czas nie możemy znaleźć bagaży. Nici z ataku, na dodatek możemy
już stąd nie wyjechać… To nic – jutro atak na Balice – tam musi się
udać!

Wtorek 7:00

Dziś bracia wyjechali do Balic. Nie mamy bagaży, ale sterroryzujemy
obsługę plastikowymi nożami i widelcami. Będzie dobrze.

Wtorek 18:00

Bracia talibowie wrócili – śmierdząca sprawa: kazano im zapłacić za
autostradę, a jak byli przy lotnisku (15 minut później) kazali im
zapłacić znowu. Wycofaliśmy się żeby nie budzić podejrzeń. Zresztą
podobno i tak w polskich samolotach nie dają sztućców, bo je się tylko
kanapki.
PS Jutro atakujemy siedzibę polskiego rządu.

Środa 8:00

Dziś atak na polski parlament – mamy już dwa autobusy z przyczepami
załadowane karbidem. Trotyl ukradli nam w poniedziałek na lotnisku,
nic innego nie dało się skombinować. Autobusy wyjeżdzają o 8:30 –
godziny wyjazdu przyczep jeszcze nie znamy – tajemnica. Plan jest
prosty – przejeżdzamy przez warszawę i pierdut. Allach jest wielki!!!

Środa 17:30

Znów coś poszło nie tak. Bez problemów dotarliśmy do celu, ale droga
była zablokowana przez samochody. Na wszystkich biało-czerwone
wstążki. W każdym jeden kierowca-samobójca . Chyba przewidzieli nasz
atak i wystawili swoich żołnierzy (prawie sami faceci, żadnych starców
i dzieci – elita).
PS Te dziury po drodze to chyba też nie przypadek – czyżby planowali
zaminować drogę? Jutro zmiana planów – cel: Pałac kultury. Tymczasem
wycofamy się pod Warszawę…

Czwartek 7:00

Wstaliśmy rano bo plan wymaga szybkich posunięć, poza tym
zadekowaliśmy się pod Warszawą. Wyjazd o 7:10, prejazd przez Janki,
Raszyn, wysadzamy Pałac Kultury Nauki i (na) Sztuki, po czym pryskamy
do Klewek, gdzie bracia talibowie podstawią helikoptery. BUŁKA Z
MASŁEM.

Czwartek 17:30

Oddam życie za bułkę z masłem. Stoimy od rana w Raszynie. Jakieś
pacany w biało-czerwonych krawatach w kółko chodzą po pasach. Nie da
sie przejechać – próbowaliśmy ich staranować, na szczęście Ahmed
zauważył leżące po drugiej stronie odwrócone brony. Dobrze że nie
szarżowaliśmy – nie byłoby jak wrócić do Janek do McDonalda…
PS Tym razem rzucili przeciwko nam starców i baby – widocznie nas
lekceważą. Ale my mamy plan – wrócimy w nocy

Piątek 6:30

Wreszcie przechytrzyliśmy wroga – przyjechaliśmy w nocy. Siedzimy
przed stadionem Legii (X-ciolecia był większy, ale jakieś męty się
kręciły).

Piątek 7:30

Super wiadomość – namówiliśmy na akcję jakąś wycieczkę – przyjechała
autokarami i od razu zgodziła się na akcję. Mają nawet własne
siekiery, materiały wybuchowe i transparenty. Idzie nam jak z płatka.
Allach nam sprzyja.

Piątek 16:30

Nie, noooo. Co za ludzie – nie dość, że sami dostali pałami, to
jeszcze pobili naszych braci talibów. LUDZIE JAK KTOŚ MA BRODĘ TO
JESZCZE NIE ZNACZY ŻE JEST ŻYDEM. Żydzi mają PEJSY!!!!! Patrzcie
trochę uważniej…

Mam tego dość. Kit z Polską. Jutro atakujemy SALWADOR!

Sobota 1:30

Jak podaje rzecznik Straży Granicznej, niedaleko przejścia granicznego
w Kołbaskowie zatrzymano grupę wychudzonych, obdartych i głodnych
starców. Umyto ich i ubrano. Na migi prosili, żeby nie strzyc bród.
Niestety – nawet tłumaczom z ośrodka dla zbiegłych rumunów nie dało
się ze starcami dogadać. Tyle tylko wiadomo, że chcieli jechać do
Ameryki z jakąś „pracą”. Zapewne to kolejna grupa Pakistańczyków z
jakiejś ubogiej wioski. Odsyłamy ich dziś LOT-em. Wyglądają na
wzruszonych.

źródło: http://www.izrael.org.il/forum/7-forum-redakcyjne/16869-kaway.html?limit=40&start=40#18244

Stare, ale wciąż cieszy.

Ironia losu …

Francuscy Arabowie pobili izraelskiego reżysera Yariva Horowitza. Horowitz, który słynie z propalestyńskich poglądów pojawił się we Francji, żeby pokazać swój nowy film, który… krytykuje Izrael.


Libijscy Arabowie zgwałcili w mieście Bengazi 2 młode Brytyjki (pochodzenia pakistańskiego), które zmierzały do Strefy Gazy z konwojem pomocy humanitarnej organizowanym przez turecką organizację islamską IHH. Pięciu mężczyzn zgwałciło młode kobiety na oczach ich ojca.

Źródło: http://www.izrael.org.il/news/3326-sarkazm-to-najnisza-forma-humoru-ale-najwysza-forma-inteligencji.html